Obiecałam wam już bardzo dawno większą pracę i w końcu mogę się nią pochwalić.
Kolia
którą dziś wam zaprezentuję powstawała z przerwami prawie dwa miesiące i
była dla mnie ciężką przeprawą, ale także i nauką. Dziś jestem bogatsza
o te doświadczenia i o kolię której jeszcze nie miałam okazji założyć
na jakieś wyjście. Muszę się przyznać że było kilka takich sytuacji, że
chciałam rzucić pracę w kąt i nie podchodzić do niej przez miesiąc, ale
godzinę później już znowu walczyłam ze sznureczkami. miałam osoby które
mnie motywowały i wspierały w pracy i za to im serdecznie dziękuję. A
teraz wielka chwila.
W centrum naszyjnika umieściłam duży agat "smocze jajo" który miał być zawieszką ale u mnie z powodzeniem posłużył jako kaboszon. Oplotłam go koralikami toho 15/0 trans-rainbow crystal. U dołu i po bokach zamieściłam kaboszony onyksu. Te z kolei oplotłam toho silver lined muave. są tu też toho w kolorach opaque jet,Silver lined milky muave i inside color lt. amethyst fuschia lined. Reszta to kulki agatu szklane kaboszony, szklane koraliki cracle, fire polisch,koraliki nocy kairu, tęczowe hematyty a wszystko to zakręcone w sznurkach sutasz od pegi. Plecki podklejone i podszyte szarą szalenie miękką skórką (nie żebym siedziała i ją głaskała).
Na obecną chwilę czyli po jakimś czasie od skończenia pracy uważam, że może odrobinę za dużo się tu dzieje. Na pewno jednak będę kolię nosiła ale też jeśli znajdzie się jakaś amatorka zawijasków chętnie się z nią rozstanę. Zawsze przecież mogę uszyć kolejną.
Dziś bardzo dużo zdjęć jak na mnie ale muszę przyznać że kolia była bardzo wdzięczną modelką do fotografowania i zrobiłam jej ponad setkę zdjęć a wczoraj męczyłam się ponad godzinę żeby z tej setki wybrać kilka fotek zamiast połowy. obiecują też zdjęcie na modelce zaraz po tym jak jak ją założę.
Aż się boję pytać ale jak wam się podoba moje małe szaleństwo?
Witam serdecznie nowych obserwatorów zapraszam serdecznie do wyrażania swojego zdania,
bo każde słowo pochwały czy też krytyki jest dla mnie ważne.
Pozdrawiam serdecznie